czwartek, 29 grudnia 2011

Tańcz, głupia, i nie tańcz




Gdy we wrześniu 1939 roku w Polsce działo się nieciekawie, we Francji Maurice Chevalier wylansował przebój Niech głupi idą umierać za Gdańsk, ja będę tańczył. Tych edycji tańca z gwiazdami nazbierało mu się dużo, później zabawiał marszałka Petaina z herr panami, a po wojnie komunistów. 

A mi się to skojarzyło z wszelaką, panie wybaczą, "wyjebką", której się poddajemy. Być może ta prawda gdzieś tam leży i nawet wiem, jak po nią sięgnąć, ale właściwie po co? Bodźców jest od groma, nie ma sensu się w pewne rzeczy zagłębiać. Nastawienie z gruntu słuszne, bo spontaniczność jest kapitalna, a nadmiernym analizowaniem idzie zamordować każdą chwilę szczęścia. Tyle że łatwo zgubić ostrość. A już szczególnie w neonowym świetle, gdzie bandy, o które się można zbawiennie obić, są pochowane skrzętniej. 

Powiecie, że marudzę, ale zróbcie sobie test: najpierw rozpiszcie wartości, które uważacie za potrzebne, a później skonfrontujcie to ze "świętym spokojem" i "wysiłkiem". Zgrzyta? W sterylnym świecie nigdy, ale jak już wskoczymy w kieracik.. 

Ksiądz Pawlukiewicz, gdy mężczyźni skarżyli się mu, że kiedyś to były i wojny, i polowania, a teraz brakuje tych męskich wyzwań powiedział jasno: wyraź głośno swoje zdanie w którymś z kontrowersyjnych zagadnień dotyczących seksu czy bioetyki w pracy albo na uczelni - i już będziesz miał wojnę (i to od razu Blitzkrieg). Sam widzę, jaki ze mnie ułan czasami.. 

Nie chodzi przecież o to, żeby zostać świadkiem Jehowy i na imprezie ze skupioną miną zaczepiać i pytać o przesłankę gwałtu przy aborcji.. Na imprezie niech leci indie rock i leje się Ciechan. Ale super by było, gdyby każdy miał jaja wtedy, gdy nie ma obowiązku, ale jest realna potrzeba. Jeden z kumpli potrafił zdrowo zrugać sprzedawcę jednego z kiosków, gdy ten w widocznym miejscu położył pisemko z gołymi paniami. Dziwak? Założymy się, że na ulicy zaimponowałby każdemu?